Lide Lide Graphics

Kvetiny Grafika, Glitters, Obrazky, i Komentar na Lide.cz
Image and video hosting by TinyPic
   
  Autorska Strona Sabriny
  Życie II
 

 





BUNT SAMOTNOŚCI

Naznaczyłeś krzyżem i nadałeś imię,
kazałeś nieść godnie - już dłużej nie mogę.
Z modlitwą na ustach spełniałam uczynki,
wyboistym szlakiem wyznaczyłeś drogę.

Ze wschodu na zachód, w trudzie i cierpieniu,
marzeniami sięgam kwiecistej doliny.
Toczę głaz ogromny ze łzą na powiece,
zamiast prostej drogi, głogi i tarniny.

Czasem wiatr osuszy potem zlane czoło,
ptak zaśpiewa rzewnie na krzewie kaliny.
Głazu samotności już dźwigać nie zdołam,
wróżka ujawniła tarotem przyczyny. 

Na kowadle życia, wykuję lemiesze,
zetrę głaz na popiół, omijając krzyże.
Jeszcze raz się zwrócę do istoty bożej,
jeśli nie pomoże - czart stopy wyliże.

Stanę u drzwi piekieł i uniosę głowę,
pukała nie będę, bo stoją otworem.
Płomieniem nadziei do Ciebie się zbliżę,
myśląc wyobraźnią - jesteś ciut potworem.

Anioła nie pragnę, cyrograf podpiszę,
nie będę pamiętać żadnej twojej winy.
Piwo nawarzone razem wypijemy,
Pod nos ci postawię pachnące maliny.

Długo je zbierałam na ciernistych ścieżkach,
po jednej do kosza, obmywałam łzami.
Wreszcie napotkałam takiego smakosza,
rodowodem z piekła - serce jak aksamit.



JESIENNA MELODIA

Gaśnie ciepło lata, odchodzi w nieznane
zmiecie białe płatki róż na parapecie.
W szarudze jesiennej okna zapłakane
zachmurzona luna wytrzepuje śmiecie.

Gdzieś w oddali słychać fałszywe organy
tli się jeszcze w sukni zapach heliotropu.
Kamienieje z zimna a czerwone plamy
zacierają blaski i gubią się w mroku.

U wrót stoi zima trzyma w ręku kosę
zetnie mrozem kwiatek na twojej pościeli.
Spod białej kołderki wystawia swój nosek
a szampan się śmieje i strzela do bieli. 

Trzeba mieć naprawdę nie poukładane
żeby lamentować i żebrać o miłość.
Tak się zachowują szmaty podeptane
i ciągną faceta do łóżka na siłę.



NA FALI

Nad morzem chatka na kurzej łapce
parapet, kwiatek w okazałości.
Ziemia w doniczce, woda w karafce
pustka w komorze, brak stabilności
.

Światło kaganka bez perspektywy
mimo wystawnej z muzą kolacji.
Wyjście z tunelu prosto w pokrzywy
ostatni dzwonek bez rewelacji.

Żagle zwinięte – trudne układy
i wiatr co bije skrzydłami dziatki.
Na jednej stopie brak równowagi
aby rozwiązać węzeł zagadki.

Sępy i mewy skrzeczą do ucha
rozwiń żagielki i wonne płatki.
Skocz za ocean, tyś nie ropucha
stokrotką będziesz , wspierając bratki.

A ja wiem jedno, nie tędy droga
rozsądkiem muszę napełnić sakwę.
Możecie patrzeć jak na raroga
na intuicji zbuduję tratwę.

Stanę na przekór wszelkiej obłudzie
na horyzoncie światełko mruga.
Z werwą młodości w mozolnym trudzie
dotrę do portu, choć droga długa.


     
ŻAL ZA GRZECHY?

Kto jest w stanie wytłumaczyć to do kata?
co nie mieści się w granicach wyobraźni.
Narzeczeństwo trwa w miłości cztery lata
rekolekcje no i spowiedź wciąż mnie drażni.

Kościół gani i naucza katechezą
żyj w czystości aż do ślubu – bądź cnotliwa.
Ateiści są szczęśliwsi bo nie wierzą
a wierzący to przemilcza, fakt ukrywa.

Co są warte rekolekcje oraz spowiedź
konfesjonał a tam przecież mam być szczera.
Ksiądz się pyta – grzeszysz córko? Bogu powiedz
grzeszę, kocham, miłość wspólna nas pożera.

Za pokutę żal za grzechy obudź w sobie
powiedz ojcze jak tu w zgodzie żyć z sumieniem?
Jak żałować? kiedy było nam tak dobrze
tak cudownie, tak uroczo i szalenie.

Żal za grzechy? niemożliwy, w duszy trwoga
miłość przecież zawsze dąży do spełnienia.
Mogę tylko szczerym sercem błagać Boga
by udzielił świętej łaski wybaczenia.

       ZASTANOWIENIE

Gdzie szukać pomocy, skąd czerpać nadzieję,
w co wierzyć i komu dziękować należy?
kiedy z każdej strony wiatr w oczy ci wieje,
rozmywa się w pustce klepanie pacierzy.

jak dostarczyć płucom zdrowego powietrza,
i obronić gniazdo przed trendów przemocą?
poskromić popędy wyliniałego wieprza,
co liczy orgazmy satelitek nocą.

Skąd czerpać pomysły, aby nie wypaczyć,
sobie i innym nabytych wartości?
nie popaść w obłędne meritum rozpaczy,
stworzyć immunitet małżeńskiej wierności.

Czym osłonić pisklę przed burzy gradami,
gdy dostaje skrzydeł o wiele za wcześnie?
karmione toksycznie cierpkimi wiśniami,
by degustowało szlachetne czereśnie.
 
Dlaczego magnesy tracą swoją siłę,
a cement się kruszy pod wpływem starości?
jak uprawiać dalej zachwaszczoną niwę,
kiedy rdza przeżera ogniwa miłości.



Z DOŁU DO GÓRY

Masz piekiełko w swoim domu
to nie zwierzaj się ulicy.
Wyjdź cichaczem, po kryjomu
tam gdzie (w)schody tajemnicy.

Nie oglądaj się za siebie
pnij się w górę – wtedy doły,
które zawsze są w potrzebie.
Będą pisać epistoły.

Czasem nudne, ale czytaj
o czym szepce w gąszczu trawa.
Masz okazję – szczęście chwytaj
dół głęboki – ciężka sprawa.



ZNIECZULICA

Często ludziom coś się przydarza
bez powodu słabnie, upada.
Może zawał - liczy się chwila
a tu gapiów cała gromada.

Przechodzimy tak obojętnie
wstyd podawać rękę staruszce?
Oprócz zmarszczek nic nie posiada
co innego facecik w muszce.

Pomyśl nad tym chociaż przez moment
czy nie warto pomóc bliźniemu.
Czego twoje serce z kamienia?
nie dostrzega innych problemu.

Wysil swoje szare komórki
i pokonaj oziębłą belkę.
Okaż dobro godne człowieka
w zimnym sercu rozpal iskierkę
.

TWOJE RĘCE

Zanim podasz rękę, słuchając udręki
zwróć baczną uwagę na wszelki wypadek.
Może być fałszywa - sięgająca szczęki,
lepiej być ostrożną, niż paść na pośladek.

I nie łódź się nigdy, słysząc zachwyt wielki
bo przecież wiesz dobrze, że często to kpiny.
Jeśli to obłudnik to zwijaj żagielki,
by nie poczuć w ustach słodkości cytryny.

Wyostrz czujne zmysły na lewe przekręty,
nie pozwól się uwieźć słowami rozpaczy.
Ktoś chętnie skorzysta z wyciągniętej ręki,
a potem pięściami życie ci naznaczy.



ROMANTYKA W NATURZE

 Wszystko jest poezją, pachnie uczuciami
śpiew ptaków, szum fali, tętent dzikich koni.
Tęcza w kroplach rosy co błyszczy na trawie
i wiatr co roznosi aromaty woni.

 Kwiaty lip co wabią liczne pszczele roje
trzepocą skrzydłami do promieni słońca.
Magnoliom zazdroszczą różowego lica
i sztamowym różom w sukienkach gorąca.
 
Czy słyszysz jak listek szelestem przemawia?
do drugiego liścia żali się lub cieszy.
Trel słowika w gąszczu i echo żurawia
budzi w sercach ludzi miłosne karesy.
 
Wsłuchaj się w poemat dzwoneczków konwalii
niepozorny kwiatek wonią zmysły nęci.
Rosiczka poluje, drży rzęsa na stawie
oczka niezabudek znaczą ślad pamięci.
 
Rozepnij klamerkę wpuść w głębinę myśli
melodie natury, kolor i zwyczaje.
Przyroda nas uczy , jeśli umiesz słuchać
popatrz jak uroczo sens życiu nadaje.
 
My w ciągłej pogoni za nowoczesnością
pazerni na wszystkie dobra tego świata.
Zamotani w tłumie fanatycznej zbroi
gubimy romantyzm który mieszka w kwiatach.



MEANDRY TAJEMNEJ MIŁOŚCI

Biegnę poprzez chaszcze nie tykając ziemi
czysta jak ten kryształ górskiego potoku.
Pomiędzy wilkami dotykam korzeni
i ginę w gęstwinie pajęczyn i mroku.

Świetlista laguna lśni na horyzoncie
po nocach się snują cudowne mamidła.
A wczesnym porankiem kiedy wstaje słońce
budzą się potwory - opadają skrzydła.

Po szczebelkach losu wspinam się z nadzieją
może Bóg zapewni miękkie lądowanie.
I nachyli szczęście - obawy rozwieje
Alfa i Omega - trudne rozwiązanie.

Wykształcona zieleń strzela złotym kłosem
wkrada się w tajemne zakątki topieli.
Chce sforsować szturmem kamienistą fosę
i wymusić prawo co łączy - nie dzieli.

Miłość nakazuje bezwzględne milczenie
nie może być świadkiem pokrętnego losu.
Może się obudzi  nieczyste sumienie
i rozwiąże usta - dopuści do głosu.


 
NIEZNISZCZALNI
 
Alfą Omegą być nie możemy
klepsydra czasu nieubłaganie
odmierza chwile które nie wrócą
i musi nadejść to pożegnanie.
 
A kiedy wyrok zapadnie z nieba
miejmy w bagażu dobre uczynki
prawdę i wiarę , że przeżyliśmy
zgodnie z sumieniem swoje pielgrzymki.
 
Dopóki jeszcze sił nam wystarcza
obdarowujmy siebie nawzajem
uczuciem które rozkwita w sercu
czerwoną różą stając się rajem.
 
Dając bierzemy również dla siebie
to co najlepsze - miłe wspomnienia
które ocalą naszą obecność
tu na tej ziemi od zapomnienia.



W OBRONIE NATURY

Patrz jak uroczo w lesie, na łące
wszystko się budzi i w oczach rośnie.
Wesoła pani w barwnej sukience
sprząta po zimie nucąc radośnie.

Lekko na palcach tańczy z wietrzykiem
seledynowy dywan przetyka.
Barwami kwiatów , leśnym szczebiotem
czółenkiem słońca z nitką promyka..

Jak ogrodniczka troszczy się czule
perłami rosy naturę broczy.
Złotym kaczeńcom i niezabudkom
słonecznym rankiem przemywa oczy.

Wiosenna pani jak dobra matka
każdą potrzebę przyrody czuje.
Budzi dzwoneczki białych konwalii
a słowik w gąszczu śpiewem wtóruje.

My zaślepieni wirami życia
nie dostrzegamy w prześwitach krosna.
Zamiast dziękować za dar wspaniały
dewastujemy boże rzemiosła.

W imieniu wszystkich Panu dziękuję
za to co jeszcze w betonach rośnie,
i niech ten apel zaowocuje.
”W miastach przyroda płacze żałośnie”



 OPERACJA  KARDIOLOGICZNA

 Księżyc pełen tajemnic, odsłonił swoją tarczę
daltonistka ujrzała tło traumatyczne barwy.
Bóg uratował szczęście i wskazał drogę palcem
w sercu pękła aorta, krwawiąc szkarłatem farby.

Prawda kłamstwem skażona w ciszy miłość zamarła
i zwyciężył rozsądek – pośpiesznie wdziała butki
burzą włosów ognistych łzę ostatnią otarła
zimny brylant cisnęła klucz zabrała od furtki.

Słowik w gąszczu zanucił z kwiatka opadły rosy
wiatr rozdmuchał popioły - igła zacerowała.
Trel zyskał na wartości śpiewając na dwa głosy
zadzwoniły obrączki a w szafie suknia biała.

W blasku flesza autograf - ręka zadygotała
Mendelssohn łzy wyciskał i groził - nie myl kroku.
Wenikreator koił, rana już nie bolała  
pamięć tamtych wydarzeń obchodzimy co roku.

 

 NIEBIESKIE RÓŻE

Dostałam w darze przepiękne kwiaty
dwie okazałe niebieskie róże.
Gest bardzo miły – wielbiciel szatyn
wywołał w sercach ognistą burzę.

 Tylko przez moment cieszyły oczy
potem odbyły długie podróże.
Ktoś je przywłaszczył zazdrością zbroczył
Przyjaźń spłynęła łzą na purpurze.
 
Kolor błękitny chłód w sobie miewa
i smutkiem pachną nieszczęsne róże.
Słodki szatynie za skrawek nieba
syndrom despotki jest twoim stróżem?
 
Straciły wartość niebieskie kwiaty
sparzone kawą spuściły głowy.
Wdzięczność się spłaca często na raty
albo się dzieli na dwie połowy.



MUTANTY NATURY

Nowoczesne czasy świat przeobraziły
co raz rzadziej słychać szczebioty skowronka.
Ażurowe lasy i świecące grzyby
karłowate drzewa tulą się do słonka.

Szlachetne czereśnie robaki kalają
w plantacjach ziemniaków jagodowe stonki.
A zgniłe banany nosami siąkają
z wystawowej półki kropiastej biedronki.

Rozłożyste dęby zdobne w tatuaże
pękatym żołędziem terytoria znaczą.
Krasne orchidee w niechlubnym towarze
sprzedają kokosy tym co dobrze płacą.

W rezerwatach pliszki oraz czarne wrony
unikają niby ciepła i słoneczka.
Pędzą stadne życie hołubiąc welony
czasem wysiadują gawronie jajeczka.

Zgwałcona natura nie tylko konary
rozkłada i wrzuca grzech na górne półki.
W dżungli kwitnie biznes a jego ofiary
porywają prądy przebiegłej kukułki.



TAJEMNICA
 
Niech żyje miłość panowie panie
tam gdzie drwa rąbią to wióry lecą.
Nie ma zakazu na chrobotanie
dzierlatki małpim lusterkiem świecą.
 
A gdy się problem przydarzy jaki
mamy otwarte na świat granice.
Bagaż przekażesz w ręce pilota
wyłyżeczkuje ci tajemnicę.
 
Dobrą przykrywką jest turystyka
przy jednym ogniu masz dwie pieczenie.
Weź pod uwagę ten komunikat
obciążasz sobie grzechem sumienie.
 
A jeśli nawet nie wierzysz w Boga
to i tak spotka cię za to kara.
Życia nie dałaś więc nie odbieraj
nie masz do tego żadnego prawa.



BURZA

Groźny tabun na obłoku
rozpętany syndrom burzy.
Pohukują chmurne zwidy
ogromnieje spływ kałuży.

Rozpychają się tumany
kurz i dymy, potem zgliszcza.
Ranek wstaje roześmiany
zbiera kłosy po ścierniskach.

Milkną wichry, błyskawice
wodospadów skutek duży.
Jeszcze cienie na obliczu
gaszą pąsy kwiatu róży.

Deszcz rzęsisty na powiekach
słońce jeszcze oczy mruży.
Już za chwilę się uśmiechnie
przebaczenia gest powtórzy.

Czarne kruki poszybują
za horyzont, gdzie nieznane.
Pozbieramy jabłka w sadzie
huraganem postrącane.



NA ROZDROŻU

Zatrzymałam się na chwilę
gdzie samotne drzewo krzyża.
Tajemnicy nie utaja
wizerunek swój przybliża.

Chrystus patrzył na mnie srogo
struga deszczu się polała.
Słowa w ustach brakowało
na kolanach przepraszałam.

I przyrzekłam sobie - jemu
choć ciernista uczuć droga.
Pójdę prosto patrząc w niebo
wybór złoże w ręce Boga.

Wtem oblicze złagodniało
czy modlitwy tej wysłucha?
Wstałam z klęczek i poczułam
że ogarnia mnie otucha.


 
 
  Jesteś już 28 odwiedzającyosobą dziś na mojej stronie Dziękuje
Copyright Sabrina 2008

 
 




Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja