Lide Lide Graphics

Kvetiny Grafika, Glitters, Obrazky, i Komentar na Lide.cz
Image and video hosting by TinyPic
   
  Autorska Strona Sabriny
  Humor
 


                           
     
                    

                        


                                      POCAŁUNEK W KLATCE

Blisko...bliziutko...jeszcze bliżej...
O TAK !
Słodko...słodziutko...jeszcze słodziej...
NO JAK ?
Serce do serca delikatnie...
JUŻ WIESZ ?
Dziobek przy dziobku...
POWIEDZ CZY CHCESZ ?...

(Obejrzeć w klateczce papuzi sex???)
        

                       

 PIĘTASZEK

Mamo ratuj, coś się stało
czyżby z dachu nakapało?
Nie dopina się spódniczka
lekko cieknie z pod staniczka.

Córko droga, gdzieś ty była?
czyś ty ptaszka zaliczyła?
Mamo moja, był milutki
zdjął majteczki, włożył ciut mi.

Ja myślałam, że to z dachu
jedna kropla, nieco strachu.
Taka ze mnie niedołęga
czy wyrośnie z tego gęga?

Nie córeczko - będzie dziecko

bo bawiłaś się laleczką.
Mamo moja - to był ptaszek 
dam na imię… wiem ! - Piętaszek.


 BABCIA I OPERA

 Babcia z werwą - krzepki dziadek,  dziedziczyli wielki spadek
Pochodzili z wyższej sfery i dostali dwa  rowery
Dziadek jeździł na rowerze – zazdrościła babcia szczerze
Więc się także nauczyła  z wehikułu  nie schodziła.

Elegantka z animuszem, uwielbiała kapelusze
Pełna szafa skrzynia cała, słomki, filcu co niemiara
Te od słońca – te na gale, chociaż były bardzo stare
A że ona nie z tej ery – to rowerem do opery.

Na spektaklu tym być muszę – więc wybiera kapelusze
Ten z kwiatkami,  ten z wstążeczką, choć nie była już dzieweczką
Deszczyk zaczął mżyć nie lada - to parasol wziąć wypada
Ten z falbanką i szpileczki , będzie wygląd cud dzieweczki.

Wiatr się zerwał, psotnik stary – babci spadły okulary
Kapelusik trzyma wdzięcznie, parasolkę w drugiej ręce
A gdzie rower? – nie poradzi – piórko niech tam jeszcze wsadzi
Mam operę za dwa grosze - błagam babcię, przestań - proszę.

Pojechała! – mówię szczerze, w kapeluszu na rowerze
Parasolkę też rozpięła – a niech jasną ją cholera
Ja ze śmiechu już nie mogę, krzyży babciu masz na drogę
Baw się dobrze w tej operze - nie zapomnij o rowerze. 


 NOCNE ODWIEDZINY

Mroczna ciemność deszczem moknie
dzikie wino tuż przy oknie.
Blade światło od latarni
oświetliło posąg czarny.

Patrzę na dół i nie wierzę
czy to ty? lub jakieś zwierzę.
Moknie w deszczu pod oknami
pomyliłam z pijakami.

Cicho wołam - hej kochanie
boję się, że mama wstanie.
Widzisz liany tego wina?
czy potrzebna Ci drabina?

Wyćwiczone masz wspinanie
to nic złego się nie stanie.
Już bliziutko, podam rękę
trach - i spada na wisienkę.

Rany boskie-patrz levisy!
wisisz jak nietoperz łysy.
Błagam-ratuj się, na Boga
rośnie we mnie wielka trwoga.

Jak mam pomóc ci baranie?
to ratunek - złap kochanie.
Kij uchwycił, szczotka spadła
z taką radą - idź do diabła.

Hola...hola...Ty głuptasie
mam dla Ciebie coś w zapasie.
Jeszcze raz chwyć winną linę
zyskasz honor i dziewczynę.

No i wreszcie się udało
chociaż wszystko go bolało.
Szczotkę żeśmy obsadzili  
sztil  pasował moi mili.

                                   

BEZPRUDERYJNY

W sytuacji dość wstydliwej
naszła mnie od tyłu władza.
Stres ogarnął mnie ogromny
bo się wtedy nie przeszkadza!

Mówi do mnie stróż porządku
schowaj bo tu się nie . . . .
No to szybko go schowałem
mokre spodnie – pół chodnika.

                                   

  WIOSNA 

(Wio) koniku czeka ciebie
ciężka praca na ugorze
słowik w gąszczu tęsknie kwili
gdy wieczorne wstają zorze.

czarna kotka grzbiet napręża
ożywiona i rado(sna)
dość zimowej wegetacji
wietrzy futro – (przyszła) wiosna.

zapachniało cynamonem
(i) zieleni się murawa
trzmiele ćwiczą na jabłoniach
lecą w-sady śmiech i wrzawa.

konik w stajni grzebie nogą
w myśli świta jedna z tez
kiść fioletu aromatem
w porach nocnych wabi (bez)

w (maj)u trawka się zieleni
i skowronek wdzięcznie śpiewa
to i owo się czerwieni
stoi sztywno jak te drzewa.

rozwydrzony młody kaj(tek)
wije gniazdo na topoli
...... ........ . ... ...... 
teraz sobie poswawoli.

 

 NAIWNOŚĆ

          Poszli sobie do lasu
a deszczyk drobny rosił.
Było bardzo cichutko
on ją o coś poprosił.

Pokazała podwiązkę
bo przecież nikt nie widzi.
Tylko księżyc podglądał
A fe! – czy się nie wstydzi?

Przytulił, pocałował
i co pragnął - wyprosił.
Ona nie żałowała
on ją potem ogłosił .....
 
* * *
Tak to czasami bywa,
Gdy w lesie przytulisz grzyba.

MÓJ ULUBIONY WŁADYSŁAW

Władysławie tak cię kocham
jesteś królem w moim życiu.
Muszę cięgle dbać o ciebie
i pilnować gdzieś w ukryciu. 

Tak cię pragnę, potrzebuję
i wylewam gorzkie żale.
A ty jak ta zwykła dziwka
z rąk do rąk przechodzisz stale.

Ty uciekasz a ja gonię  
wymykasz się niespodzianie.
I krzyżujesz moje plany
zamknę ciebie na klucz w ścianie.

Czego jesteś niestabilny?
jam zazdrosna bardzo o cię.
Nie pozwolę się opuścić
ulokuję w szczerym złocie.

Albo schowam do skarpety
nie...w pończochę lepiej włożę. 
Już mam pomysł - do staniczka
tam cię znaleźć nikt nie może.

 Będę nosić tuż pod sercem
Władysławie jesteś boski.

Daj choć kamyk co w koronie  
i zlikwiduj moje troski.

Zmarszczki będę prasowała
orła skrzydła wyprostuję.
Jeśli tylko się rozmnożysz
patrz - już miecze poleruję.

Tak się staram cię oszczędzać
ale jak się zdenerwuję.
No to  zdradzę - z żalem wydam
i z rozpaczy pobaluję.



KROKODYL I SZLIFIERKA

Dziś przeniosę się na chwilę
gdzie mieszkają krokodyle.
Gadzi wyziew-draka wielka
sprawcą tego jest butelka. 

Abstynentka - cud urody
moim wrogiem procent wody.
Z groźnych wirów cię wyciągnę
możliwości mam ogromne.

Obłaskawię, podam rękę
gdy mnie capniesz za sukienkę.
Poszarpaną suknię zdejmę
przytulę cię i obejmę.

Bo krokodyl ma też serce
stawia kreski na butelce.
Dość ma bagna, niewygody
jest przystojny - bardzo młody.
 
 Ujarzmię cię krokodylu
zapomnisz o brudnym Nilu.
Wodny masaż - kwarantanna
co dzień spowiedź nieustanna.

A jak wanna ci się znudzi
zaczniesz słuchać mądrych ludzi.
Nie uciekniesz od szlifierki
zrobię z Ciebie pantofelki.

Mój wariacie...są sposoby
silna wola na nałogi.
Absorbuje Cię butelka?
Czy boisz się pantofelka?

 Mądrze trzeba - bo za chwilę  

można stać się krokodylem.

PTASIA SIELANKA

Piękna okolica - dworek ocieniony
uwiły tam gniazdo, cztery młode wrony.
Wiodły żywot boski rozstawiając straże
sadziły w ogrodzie kwiaty na ołtarze.

W pobliżu jezioro - gęsty las i rzeczka
w słoneczku się grzała zwinna jaskółeczka.
W łupince orzecha słychać było śmiechy
potem dymek z rury i gazik do dechy.

W sąsiedztwie dąb stary heblował deseczki
a sroka skrzeczała do dębowej beczki.
Aż echo się niosło, że brak piątej klepki
nie podgrzewaj próchna - czas składać kolebki.

Aż pewnego ranka zjawili się młodzi
chęć na wiosłowanie - wskoczyli do łodzi.
Kaczuszka z kaczorem wędrowni tułacze
jęli się całować a wrona im kracze.

Nie będzie sielanki! – teren ogrodzony
tutaj w pobożności pokutują wrony.
Gawron tupie nogą i jak żaba skacze
świntuszyć nie wolno - wynocha smarkacze.

Wy kwakała kaczka przeprosinek szereg
i poszła - a za nią podreptał Kacperek.
Rozsypując w koło siarczyste perełki
przez czarne ptaszyska wiązał na supełki.

Aż tu nagle patrzą - ruszają się krzaczki
na trawie w asyście -majteczki i laczki.
Na gałązce wisi bielutka czapeczka
wrona wysiaduje - gawronie jajeczka.

 

POD OBSTRZAŁEM

Lubię fiolet i zielenie
kwiaty w maju gdy jest wiosna.
Blaski oczu w uniesieniu
takty bluesa - wiersz Miłosza.

Lubię marzyć w twoich skrzydłach
przeczesując bujne włosy.
I opalać się na wydmach
jeść banany i kokosy.

Naśladować czekoladkę
karmić wydry i żarłacze.
Mam z tego nie lada gratkę
gdy lornetka po mnie skacze.

(lipiec – 2006r)

GALOP - ADA

Pogłaszczę, poklepię obłaskawię czule
 Szyi się uczepię, w nosek pocałuję 
Gdy dotkniesz wargami wyciągniętą rękę
 Słodyczą obdarzę przed tobą uklęknę
 
W stopki połaskoczę, skarpetki założę
 Obejmę nogami na grzbiecie położę
 Potem dla odmiany na oklep usiądę
 Nie machaj ogonem bo będę wielbłądem
 
Poniesiesz mnie dumnie
przez wszystkie przeszkody.
Potem zakosztujesz
źródlanej ochłody.


 SERCOWE ROZTERKI

W naszym uczuciu głębokie doły,
a we mnie mieszka poczciwa dusza.
Koniec tych żartów idę do szkoły,
miłość odkładam dziś do lamusa.

 Zawsze lubiłam długie spódnice,
schowam w habicie moje uroki.
Będę podglądać jak zakonnice,
dbają o swoje cnotliwe kroki.

Chcę się na moment związać z klasztorem,
bo owczy popęd mnie nie porusza.
Jak mi się znudzi no to Amorem,
może postrzelę tam wikariusza.

Mam wątpliwości do powołania,
wybacz mi Boże moje słabości.
Jestem w rozterce samotna łania,
komu darować jabłko miłości?

 

ŻYCZENIA Z HUMOREM

Wszystkim menom życzę ślicznie
by zrywali romantycznie.
A jak zrobisz to bez wdzięku
następny raz - wlot po sęku.

Bo nie ważne co cię gniecie
musi wspólne być uczucie.
Wtedy się rozwinie kwiecie
nie pomyśli o pokucie.

Zerwać kwiatek to nie sztuka
gdy serduszko głośno puka.
Lecz nie będzie pachnieć cudnie
jeśli zerwiesz go obłudnie.

ROZTARGNIONA ZAKOCHANA

Jestem w Tobie zakochana 
demon jakiś we mnie siedzi. 
Głupotami przyodziana 
że aż śmieją się sąsiedzi. 

Nocą wszystkich pobudziłam 
przez sen krzycząc do poduszki. 
Odprawiałam gorzkie żale 
że nie moje grzejesz nóżki. 

Rano patrzę do lusterka 
widzę rysy Twojej twarzy. 
Niedowierzam - znowu zerkam 
smak ust słodkich znów się marzy. 

Więc całuję cię iskierko 
delikatnie, bo się boję. 
Patrzę trzeci raz w lusterko 
przecież to są usta moje. 

Wyszłam z domu bezpotrzebnie 
cień Twój czule mnie dotyka. 
Wtem oglądam się za siebie 
i co widzę? - transwestyta ! 

Narobiłam dużo krzyku 
w strachu tulę się do słupa. 
Widzę Ciebie w nim promyku 
broń mnie proszę - nie bądź d..a. 

Nie wiem co się ze mną dzieje 
jestem taka nieprzytomna. 
Ja przez Ciebie oszaleję 
módl się za mnie - o Madonna.

HANKA 

Miała Hanka oficera
przykładała go do rany.
I bawili się w doktora
nagle klekot – co?- bociany.

Rozsypały się perełki
góry pieluch jak kurhany.
Jemu belek przybywało
ona w kapciach przydeptanych.

Nie ma czasu do lusterka
zrobiła się fleja z Hany.
Pierze, sprząta i gotuje
konsumuje w noc banany.

Tak to kończy się idylla
prawie każdej, młodej damy.
Jemu pachnie zupa z chmielu
jej z musztardy żółte plamy.



GIEŁDY  SAMOCHODOWE

W radio, prasie telewizji
do znudzenia i bez przerwy.
Reklamują się przetargi
no i giełdy psują nerwy.

To zjawisko niezbyt nowe
kwitnie nocą na ekranie.
Koneserzy, fascynacji
uwielbiają to giełdanie.

Na parkingu, gdzieś pod lasem
tam bilbordów stoi szereg.
Licytacja w samochodzie
komercyjny wręcz cukierek.

W domu żona napalona
pajęczyną jej zarasta.
I tak sobie cicho myśli
ten mój mąż - to pederasta?

Zastanówcie się panowie
co kosztuje pęd szalony.
Kiedy lekarz powie głośno
pozytywny też u żony.



CV SABRINY

Chcecie wierzcie lub nie wierzcie
powiem wam co w sercu pika.
Mam sto lat a może dwieście
piszę wiersze na chybcika.

Mieszkam na wsi albo w mieście
wena w głowie kozły fika.
Wszystko leży w moim geście
kiedy pióro się rozbryka.

Pytasz po co? i dla kogo?
składasz rym jak dawni wieszcze.
Czy masz coś tam kiepsko z głową?
przecież nikt cię czytać nie chce.

Pisz na biało i od rzeczy
bardzo modne inwektywy.
Wtedy nikt ci nie zaprzeczy
rozwojowej perspektywy.

Naginają prądem bystrym
pisać z rymem jest nie modnie.
A ja tu na przekór wszystkim
piszę tak jak najwygodniej.



 
 
  Jesteś już 28 odwiedzającyosobą dziś na mojej stronie Dziękuje
Copyright Sabrina 2008

 
 




Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja