czarna kotka grzbiet napręża
ożywiona i rado(sna)
dość zimowej wegetacji
wietrzy futro – (przyszła) wiosna.
zapachniało cynamonem
(i) zieleni się murawa
trzmiele ćwiczą na jabłoniach
lecą w-sady śmiech i wrzawa.
konik w stajni grzebie nogą
w myśli świta jedna z tez
kiść fioletu aromatem
w porach nocnych wabi (bez)
w (maj)u trawka się zieleni
i skowronek wdzięcznie śpiewa
to i owo się czerwieni
stoi sztywno jak te drzewa.
rozwydrzony młody kaj(tek)
wije gniazdo na topoli
...... ........ . ... ......
teraz sobie poswawoli.
NAIWNOŚĆ
Poszli sobie do lasu
a deszczyk drobny rosił.
Było bardzo cichutko
on ją o coś poprosił.
Pokazała podwiązkę
bo przecież nikt nie widzi.
Tylko księżyc podglądał
A fe! – czy się nie wstydzi?
Przytulił, pocałował
i co pragnął - wyprosił.
Ona nie żałowała
on ją potem ogłosił .....
* * *
Tak to czasami bywa,
Gdy w lesie przytulisz grzyba.
MÓJ ULUBIONY WŁADYSŁAW
Władysławie tak cię kocham
jesteś królem w moim życiu.
Muszę cięgle dbać o ciebie
i pilnować gdzieś w ukryciu.
Tak cię pragnę, potrzebuję
i wylewam gorzkie żale.
A ty jak ta zwykła dziwka
z rąk do rąk przechodzisz stale.
Ty uciekasz a ja gonię
wymykasz się niespodzianie.
I krzyżujesz moje plany
zamknę ciebie na klucz w ścianie.
Czego jesteś niestabilny?
jam zazdrosna bardzo o cię.
Nie pozwolę się opuścić
ulokuję w szczerym złocie.
Albo schowam do skarpety
nie...w pończochę lepiej włożę.
Już mam pomysł - do staniczka
tam cię znaleźć nikt nie może.
Będę nosić tuż pod sercem
Władysławie jesteś boski.
Daj choć kamyk co w koronie
i zlikwiduj moje troski.
Zmarszczki będę prasowała
orła skrzydła wyprostuję.
Jeśli tylko się rozmnożysz
patrz - już miecze poleruję.
Tak się staram cię oszczędzać
ale jak się zdenerwuję.
No to zdradzę - z żalem wydam
i z rozpaczy pobaluję.
KROKODYL I SZLIFIERKA
Dziś przeniosę się na chwilę
gdzie mieszkają krokodyle.
Gadzi wyziew-draka wielka
sprawcą tego jest butelka.
Abstynentka - cud urody
moim wrogiem procent wody.
Z groźnych wirów cię wyciągnę
możliwości mam ogromne.
Obłaskawię, podam rękę
gdy mnie capniesz za sukienkę.
Poszarpaną suknię zdejmę
przytulę cię i obejmę.
Bo krokodyl ma też serce
stawia kreski na butelce.
Dość ma bagna, niewygody
jest przystojny - bardzo młody.
Ujarzmię cię krokodylu
zapomnisz o brudnym Nilu.
Wodny masaż - kwarantanna
co dzień spowiedź nieustanna.
A jak wanna ci się znudzi
zaczniesz słuchać mądrych ludzi.
Nie uciekniesz od szlifierki
zrobię z Ciebie pantofelki.
Mój wariacie...są sposoby
silna wola na nałogi.
Absorbuje Cię butelka?
Czy boisz się pantofelka?
Mądrze trzeba - bo za chwilę
można stać się krokodylem.
PTASIA SIELANKA
Piękna okolica - dworek ocieniony
uwiły tam gniazdo, cztery młode wrony.
Wiodły żywot boski rozstawiając straże
sadziły w ogrodzie kwiaty na ołtarze.
W pobliżu jezioro - gęsty las i rzeczka
w słoneczku się grzała zwinna jaskółeczka.
W łupince orzecha słychać było śmiechy
potem dymek z rury i gazik do dechy.
W sąsiedztwie dąb stary heblował deseczki
a sroka skrzeczała do dębowej beczki.
Aż echo się niosło, że brak piątej klepki
nie podgrzewaj próchna - czas składać kolebki.
Aż pewnego ranka zjawili się młodzi
chęć na wiosłowanie - wskoczyli do łodzi.
Kaczuszka z kaczorem wędrowni tułacze
jęli się całować a wrona im kracze.
Nie będzie sielanki! – teren ogrodzony
tutaj w pobożności pokutują wrony.
Gawron tupie nogą i jak żaba skacze
świntuszyć nie wolno - wynocha smarkacze.
Wy kwakała kaczka przeprosinek szereg
i poszła - a za nią podreptał Kacperek.
Rozsypując w koło siarczyste perełki
przez czarne ptaszyska wiązał na supełki.
Aż tu nagle patrzą - ruszają się krzaczki
na trawie w asyście -majteczki i laczki.
Na gałązce wisi bielutka czapeczka
wrona wysiaduje - gawronie jajeczka.
POD OBSTRZAŁEM
Lubię fiolet i zielenie
kwiaty w maju gdy jest wiosna.
Blaski oczu w uniesieniu
takty bluesa - wiersz Miłosza.
Lubię marzyć w twoich skrzydłach
przeczesując bujne włosy.
I opalać się na wydmach
jeść banany i kokosy.
Naśladować czekoladkę
karmić wydry i żarłacze.
Mam z tego nie lada gratkę
gdy lornetka po mnie skacze.
(lipiec – 2006r)
GALOP - ADA
Pogłaszczę, poklepię obłaskawię czule
Szyi się uczepię, w nosek pocałuję
Gdy dotkniesz wargami wyciągniętą rękę
Słodyczą obdarzę przed tobą uklęknę
W stopki połaskoczę, skarpetki założę
Obejmę nogami na grzbiecie położę
Potem dla odmiany na oklep usiądę
Nie machaj ogonem bo będę wielbłądem
Poniesiesz mnie dumnie
przez wszystkie przeszkody.
Potem zakosztujesz
źródlanej ochłody.
SERCOWE ROZTERKI
W naszym uczuciu głębokie doły,
a we mnie mieszka poczciwa dusza.
Koniec tych żartów idę do szkoły,
miłość odkładam dziś do lamusa.
Zawsze lubiłam długie spódnice,
schowam w habicie moje uroki.
Będę podglądać jak zakonnice,
dbają o swoje cnotliwe kroki.
Chcę się na moment związać z klasztorem,
bo owczy popęd mnie nie porusza.
Jak mi się znudzi no to Amorem,
może postrzelę tam wikariusza.
Mam wątpliwości do powołania,
wybacz mi Boże moje słabości.
Jestem w rozterce samotna łania,
komu darować jabłko miłości?
ŻYCZENIA Z HUMOREM
Wszystkim menom życzę ślicznie
by zrywali romantycznie.
A jak zrobisz to bez wdzięku
następny raz - wlot po sęku.
Bo nie ważne co cię gniecie
musi wspólne być uczucie.
Wtedy się rozwinie kwiecie
nie pomyśli o pokucie.
Zerwać kwiatek to nie sztuka
gdy serduszko głośno puka.
Lecz nie będzie pachnieć cudnie
jeśli zerwiesz go obłudnie.
ROZTARGNIONA ZAKOCHANA
Jestem w Tobie zakochana
demon jakiś we mnie siedzi.
Głupotami przyodziana
że aż śmieją się sąsiedzi.
Nocą wszystkich pobudziłam
przez sen krzycząc do poduszki.
Odprawiałam gorzkie żale
że nie moje grzejesz nóżki.
Rano patrzę do lusterka
widzę rysy Twojej twarzy.
Niedowierzam - znowu zerkam
smak ust słodkich znów się marzy.
Więc całuję cię iskierko
delikatnie, bo się boję.
Patrzę trzeci raz w lusterko
przecież to są usta moje.
Wyszłam z domu bezpotrzebnie
cień Twój czule mnie dotyka.
Wtem oglądam się za siebie
i co widzę? - transwestyta !
Narobiłam dużo krzyku
w strachu tulę się do słupa.
Widzę Ciebie w nim promyku
broń mnie proszę - nie bądź d..a.
Nie wiem co się ze mną dzieje
jestem taka nieprzytomna.
Ja przez Ciebie oszaleję
módl się za mnie - o Madonna.
HANKA