Rozbudziłeś moje serce
żyć bez ciebie nie potrafię.
Delikatnym tchnieniem uczuć
muskam uśmiech fotografii.
Zegar w ciszy czas odmierza
zapach twoich perfum w szafie.
Bukiet róż na fortepianie
puste miejsce na kanapie.
Słońce gaśnie tonę w mroku
przywołuję wyobraźnię.
Biel słuchawki ciągle milczy
zadzwoń wreszcie - tak cię pragnę.
Zadziałała telepatia
cichy szelest tuż za drzwiami.
Ty na progu osobiście
Usta szepcą słów aksamit.
Aromaty w filiżankach na kolację gin, salami.
Ciepłe nóżki w galarecie
słodki omlet podpalany.
LUBIĘ BARDZO
Lubię w gaju ptasi szczebiot
śpiew słowika gdzieś nad ranem.
Lubię kwiaty z twojej ręki
i gdy łąka pachnie sianem.
Lubię rano biegać boso
zrywać maki i kąkole.
Zaglądając w cudny błękit
woń bukietu kłaść na stole.
Popatrz zmrok już puka w okno
na kolację czas i pora.
Podam kawę z kardamonem
i soczystą pierś indora.
Potem czule przytuleni
obejrzymy tak jak leci.
Te szaleństwa w euforii
kiedy księżyc jasno świeci.
Połaskoczę gdzieś pod brzuszkiem
szepnę cicho to i owo.
Z sokiem otworzę ci puszkę
byś poczuł się malinowowo.
DLA OSKARA
Przez mgłę Cię widzę Oskarze drogi do fotografii uśmiechy ślę.
Serce topnieje, od tej pożogi
lawina uczuć porywa mnie.
Bardzo pokrętne są Twoje losy.
aby wyjść z bagna przyszedł już czas.
Bo w Twoim życiu nie ma rozkoszy.
Nie bądź Syzyfem zostaw ten głaz.
Idź drogą prawdy i serca głosu,
przecież nie musi być wciąż tak źle.
Bądź więc kowalem własnego losu,
a ja jabłuszkiem podzielę się.
Daj z siebie wszystko co masz najlepsze.
bez ceregieli i zbędnych słow.
Ja Cię rozumiem, zakończ to wreszcie.
I bądź wesoły, szczęśliwy znów.
niech się legendą stanie co było,
Odważ się wreszcie przekroczyć prog.
i uwierz w słowa że moja miłość,
będzie trwać wiecznie i aż po grób.
Żyj pełnią życia, nie patrz za siebie.
pakuj walizki i oddaj klucz
Wejdź na mój pokład czekam na ciebie
bo moje serce zdobyłeś już...
NADZIEJA MIŁOŚCI
Gdybym mogła rozszyfrować słowa
i odgadnąć tajemnicze myśli.
Być dla ciebie serca ukojeniem
może tobie się to kiedyś przyśni.
Może jestem przeznaczeniem losu
cząstką jabłka i światłem miesiąca.
kiedy marzę raduje się dusza
a w sercu wrze lawa gorąca.
Przecież mogę dla ciebie być wszystkim
niebem, ziemią i doskonałością.
W chwilach smutku obdarzać pociechą
rozkoszować się wspólnie miłością.
I odpłynąć na falach istnienia
jak najdalej od złej samotności.
Łza tęsknoty jest bólem cierpienia
drugi człowiek, nadzieją radości.
LOVE
Mówił do mnie - słońce ja nie zrozumiałam. Mówił do mnie - love nie wierzyłam w to. Chciał mnie pocałować jak listek zadrżałam. Spłonęłam purpurą uratował lok.
Mówisz do mnie wzrokiem ja zamykam oczy. Mówisz do mnie echem utonęło w mgle.
Całujesz mnie w rękę gestem przeuroczym. Ja ci nie zabraniam lecz nie tego chcę.
Nie mów do mnie szeptem bo wtopi się w ciszę. Nie mów do mnie pieśnią bo nie trafisz w gust. Gdy przemówisz sercem na pewno usłyszę. Dostaniesz całusa za bukiecik róż.
LIST BEZ ADRESU
Zastanów się proszę, nie okłamuj siebie
idź za głosem serca, to najlepsza z dróg.
Nie podchodź pochopnie do poważnej sprawy
przemyśl to do końca i rachunek zrób.
Czy pójdziesz na prawo, czy pójdziesz na lewo
to już twoja sprawa, ja mam w oczach łzy.
Nie chcę abyś cierpiał, jest od tego prawo
a los się odwróci i nie będzie zły.
Nie znam skrytych myśli, nie znam sytuacji
lecz wiem co zakłóca twoje błogie sny.
Szczęście nie zależy tylko od pieniędzy
ale jak ich nie ma, diabeł ostrzy kły.
Ciężko się rozmawia w strachu i pod presją
kiedy tak nad głową wisi ciągle szpieg.
Nie możesz przekazać swoich szczerych myśli,
wciąż jestem ciekawa, gdzie ten drugi brzeg.
Teraz wiesz już wszystko, kim jestem dla Ciebie
zrób to co uważasz by przekroczyć próg.
Mimo że cię kocham i tęsknię ogromnie
to nie będę wiecznie bluszczem twoich nóg.
NIE JESTEM PEWNA
Sto dni minęło smutnej tęsknoty
skłębione myśli składam w ofierze.
Tak cię uwielbiam, mój królu złoty
kiedy zakończysz swoje wojaże?
Wracaj na skrzydłach mewy srebrzystej
figlarny Zefir, kierunek wskaże.
Czeka na ciebie moc pocałunków
kiedy powrócisz, czule obdarzę.
I powiem... witaj w moim królestwie
bo stary zwyczaj właśnie tak każe.
Szampan się chłodzi - jeszcze i jeszcze
a ja układam pasjans w witraże.
Widzę w nim ciebie i piwne oczy
o ustach słodkich przez sen wciąż marzę.
Myślę, że wrócisz i mnie przytulisz
bez ciebie pusto jak na Saharze.
Nie jestem pewna twojej wierności
rojne wybrzeże i dzikie plaże.
Plama na wydmach albo w tawernie
w koło radosne, dziewczęce twarze.
Powiedz, że to jest fatamorgana
pamiętaj...serca nie zgub po drodze.
Mówiłeś przecież – „ moja kochana”
obyś nie pisał kijem po wodzie?
ZAWIEDZIONA
Nigdy nie zrozumiesz jak bardzo kochałam
dałeś klucz do serca, przytuliłam mile.
Słowa magicznego nie wypowiedziałam
przeznaczone było na stosowną chwilę.
W moich snach i myślach byłeś ideałem
królewiczem z bajki, księciem i kochankiem.
Kiedy chorowałeś ja z tobą cierpiałam
szeptałam modlitwy wieczorem i rankiem.
W mojej wyobraźni przychodziłeś nocą
z zapaloną świecą stawałeś na progu. Srebrny motyl śpiewał choć do mnie uroczo
byłeś dla mnie skarbem jedynym po Bogu.
Żyłam marzeniami, że się przeistoczą
moja silna wola przypinała skrzydła.
Odfrunąłeś na nich jak pegaz ochoczo
w otwarte ramiona nagiego mamidła.
Klucz zloty do serca pokryła patyna
i czerwoną różę darowaną w lecie.
Zakonserwowana słoną kroplą wina
przykre, że umieszczasz ją w innym bukiecie.
STOP! - ZŁOTA KLATKA
Lubię szkarłat i zielenie
kwiaty w maju - jabłka z kosza.
Czarne oczy i przestrzenie
takty bluesa – wiersz Miłosza.
Lubię tańczyć przy muzyce
nie koniecznie w dyskotece.
Kiedy świecą dwa księżyce
Amor ma mnie w swej opiece.
Płoną lustra w alabastrze
bije łuna pełna blasku.
Szara przeszłość już na zawsze
odjechała w dal kolaską.
Rumak w stajni grzebie nogą
odpoczywa po podróży.
Z fajką w zębach – honorowo
filuternie oko mruży.
Spadła wreszcie czarna suknia
haftowana perełkami.
Kurz przysypał złoto trutnia
pogardziłam kokosami.
INTERNETOWA MIŁOŚĆ
Nie wiem dlaczego cię pokochałam
ogromnie tęsknię i sercu źle.
Kiedy się zjawiasz czule rozmawiasz
to moja dusza do ciebie lgnie. Gdy się uśmiechasz i na mnie czekasz
to smutek pryska za siedem mórz.
Bądź ze mną zawsze, tak przy mnie blisko
otocz ramieniem i przytul już.
Chcę czuć twój oddech i ciepły dotyk
chociaż nas dzieli tysiące mil.
Wciąż działasz na mnie tak jak narkotyk
zliczyć nie mogę cudownych chwil.
Mówisz tak czule wciąż do mnie szeptem
imasz i reszta ciekawi mnie.
Rzuciłam serce pod twoje nogi
wiem, że podniosłeś...czy wziąłeś je?
Weź moje serce, bo jest gorące
spragnione pieszczot, ma dosyć łez.
Zawirowanie spłynęło falą
w ramionach pustka – przekwitnął bez.
Wszystko się zmienia, w cień zapomnienia
nie będę dłużej w tym bólu tkwić.
Szukam ostoi i zrozumienia
życie się toczy, więc trzeba żyć.
W niebieskim oknie kogoś poznałam,
myślałam wtedy, że będzie dym.
Na jego ustach wciąż moje imię,
sercem go darzę - on mieszka w nim.
LOS SZCZĘŚCIA
Błądzę po kniejach, szukam cię wszędzie
gdzie się ukryłeś zwiastunie losu?
W zasłonach mgiełki, w kwiatach na grzędzie
w szumie muszelek, w fiolecie wrzosu?
Niedościgniony i tajemniczy
zjawiasz się często w mojej udręce.
Snem kolorowym, pełnym słodyczy
fatamorganą, echem w piosence.
Czasem cię widzę w słońca promyku
wyciągam wtedy do ciebie ręce.
Znikasz prześwitem szpary w koszyku
i świecisz blaskiem innej panience.
Połóż talizman szczęścia na dłoni
zostań na dłużej, nie tylko we śnie.
Pozwól się wreszcie sercem dogonić
o dobry losie, w ramiona weź mnie.
JESIENNE SMUTKI
Słońce zasnute szarugi mgłami
już nie wysyła ciepłych promieni
Blednie sukienka uroczej pani
toną w szarości uroki ziemi.
Dzień nie nadąża ma krótkie nogi
roztacza kłębek nocy przed ranem.
W salonie wiszą na ścianie rogi
i zeschłe płatki róż pod dywanem.
Ogień w kominku jeszcze się pali
od pocałunków twarz się rumieni.
Lehar wysyła sygnał z oddali
i szelest westchnień smutnej jesieni.
Mija listopad na progu grudzień
stoi z płonącym światłem kaganka.
I pełny puchar następnych złudzeń
wystygła kawa w dwóch filiżankach.
Trudno zapomnieć przebrzmiałe echo
które ćmą wraca na srebrnych skrzydłach.
Senne marzenia moją pociechą
gorzko smakują z róży powidła.
PORANEK
Witam znów poranek szalonym uśmiechem, w kryształowym lustrze ust twoich odbicie. Wyznania miłości brzęczą cudnym echem,
i budzą nadzieję na szczęśliwe życie.
Czarny koszmar nocy odlatuje w przeszłość, demony mamideł cień pochłonął mroczny. Ja wypijam łyczek czarnej mocnej kawy, i myślę o Tobie, jako o wyroczni.
Niepewności jutra wzbudzają ciekawość, tyle słów cudownych usta wyszeptały. Jeszcze raz przełamię mego serca ciszę, jesteś wyjątkowy i taki wspaniały.
Wrzucam do garnuszka twój oddech gorący, pełen uwielbienia, słodyczy, pochwały. I gotuję napar miłością pachnący, bo widzę w głębinie serca ideały.
LATO W ZIMIE
Wiatr wypłoszył złotą jesień,
wywiał z szumem gdzieś za morze.
Zima ścięła lodem rzeki,
smutny łabędź na jeziorze.
W suchych trzcinach szelest cichy,
do snu tuli fal tęsknoty.
Żółte liście nenufarów,
drzemią na dnie wśród niemoty.
Tam w szuwarach łódka mała,
rybak ślęczy z wędką w ręku.
Białe żagle odfrunęły,
zabierając resztki wdzięku.
Zima straże rozstawiła,
ubierając w hełmy białe.
Ręce szronem posrebrzyła,
służalczością na pochwałę.
Puchem białym przyodziała,
posprzątała po jesieni.
Wiewióreczka, ruda, mała,
co raz sięga do kieszeni.
Orzech, szyszka smakowita,
a na sęku grzyb się mieni.
To spiżarnia znakomita,
dary Boga naszej ziemi.
Chodź weźmiemy się za ręce,
i pójdziemy w biel gęstwiny.
Pod te czapy baldachimów,
zgadnij z jakiej to przyczyny?
Wymieszamy biel z czerwienią,
rozpalimy serc płomienie.
Pękną lody w naszych sercach,
odnajdziemy lata tchnienie.
MOST
Tuż za oknem śpiewa kos
kasztan wspomnień roni łzy.
Budowałam tobie most
na filarach z cienkich pni.
Ty nie wszedłeś, rządził strach
inny ktoś otworzył drzwi.
I wniósł radość teraz piach
przypomina tamte dni.
Szron pokrywa kruczy włos
w lustrze blask się jeszcze tli.
Gdzieś z oddali słychać głos
powiedz miły czy to ty?
Rozpoznaję w echu dźwięk
wiatr rozprasza gęste mgły.
Mnie ogarnia dziwny lęk
i zakłóca moje sny.
Przeminęło tyle lat
liczę w smutku szare dni.
Idzie jesień więdnie kwiat
los ukradkiem ze mnie drwi.
Chcesz budować nowy most
w moim sercu igła tkwi.
Zapach stracił lila wrzos późno już, zamykam drzwi.
CYKLON
Jestem chmurka, płaczę deszczem,
osusz wietrze moje łzy.
przestrzeń światła i powietrze,
oddech wiatru, czy to ty?
Gonisz chmury ołowiane,
słońca gasisz swoim wzrokiem.
Twoje serce, nie kochane?
cyklon błyska łzawym okiem.
Bądź wietrzykiem, nie cyklonem,
w jedną stronę tylko wiej.
Dawne żale postrzępione,
wyrzuć z myśli, ufaj jej.
Nie broń się przed tym uczuciem,
niech nadzieja w duszy trwa.
A jak nie chcesz - za pokutę, będę dręczyć Ciebie ja.
DLA A i P.
Pan Wam udostępnił ogrody
pozwolił na pragnień słodycze
wlał w serca eliksir miłości
otworzył na oścież winnice.
Beczułek już z winem nie liczy
owoce z drzew rajskich jeść każe
i okiem łaskawym spogląda
przez barwne podniebne witraże.
Bądźcie zawsze wierni przysiędze
idźcie - gdy zaprasza do stołu
by za sto lat, może i dłużej
wziął Was w poczet swoich aniołów.
Leszno. 11 października 2008r.
ŚLUB A i P - 11 PAŹDZIERNIK 2008r
Dąb srebrzysty, dwie jabłonie
błogosławią Waszą drogę
przyszła pora na sakrament
i przysięgę tam przed Bogiem.
To co w sercu dotąd kryli
niech się każdy o tym dowie
miłość, wiara i uczciwość
to trzy cnoty w jednym słowie.
W tej nad wyraz wzniosłej chwili
padło słowo „TAK” w kościele
Bóg połączył świętym węzłem
storczyka i orchidee.
Biały gołąb opatrzności
łuk zatoczył nad głowami
i otulił nimbem parę
znacząc dłonie obrączkami.
Popłynęły łzy radości
a weselne korowody
wydzierały sobie welon
byłej, ślicznej panny młodej.
Jedna jabłoń w kwiecie wieku
druga nieco już się chyli
i cieszy się razem z Wami
że dożyła wzniosłej chwili.
Daj Wam Boże dużo szczęścia
byście nigdy nie błądzili
a za roczek lub półtora
niech w kolebce coś zakwili.
Adrianowi i Patrycji – Mama B.
Jesteś już 41 odwiedzającyosobą dziś na mojej stronie Dziękuje