OFERTY MATRYMONIALNE
Modlę się do Boga z tej jednej przyczyny
chciałbym się ożenić, a nie mam dziewczyny.
Daj Boże kobietę musi być bogata
chcę mieć limuzynę - niech kupi jej tata.
Luks komfort mieszkanie - najlepiej dwie wille
ma słuchać rozkazów, nie tylko przez chwilę.
Ciągle zadowalać kiedy mam ochotę
śniadanie do łóżka za nocną pieszczotę.
Ma pracować w banku na wysokim stołku
i robić przekręty od wtorku do wtorku.
Przynosić gotówkę tak z rączki do rączki
za to jej odpalę jakiś grosz na pączki.
Prać moje skarpetki, nie mówić że śmierdzą
wąchać jak perfumy, bo się stanę twierdzą.
I błagać mnie co dzień, całować pieszczocha
robić zawsze lody gdy przyjdzie ochota.
Seriale odstawić, sprzątać i gotować
jak przyjdę z kumplami wódę przygotować.
Nie chcę nigdy gościć jej podłej mamusi
chyba, że przyniesie kasę dla córusi.
Muszę mieć kolegów, no i koleżanki
na moje potrzeby co dzień cztery bańki.
Do sklepów markowych nie wolno jej chodzić
no i dla porządku dzieci ma urodzić.
Musi być zadbana, zgrabna jak modelka
nie używać lustra, lizać wciąż cukierka.
Żadnych wad ma nie mieć, zalet co niemiara
jeśli to załatwisz, wzrośnie moja wiara.
Raduj się i dziękuj, Bóg spełnił zamiary
mam wille, w nich zamiast tapety dolary.
Tata ambasador, mama seks modelka
ja szczupła jak słomka urocza Esterka.
Pod palmami w cieniu maska jaguara
lotnisko, samolot, awionetek para.
Podgrzewany basen z kwiatami lotosu
i urocze gejsze do czesania włosów.
Nie muszę gotować kucharek mam siedem
kawiory, szampany podniebienia eden.
Co dziennie bankiecik, na szyi diamenty
jeśli chcesz ślubować wstąpię w związek święty.
Gdy jesteś przystojny, masz lorda maniery
spiszę intercyzę lecz musisz być szczery.
Stać jak mops na łapkach, całować obcasy
gdy wyjdę z wygódki wylizać zakwasy.
Nie mam koleżanek, nie wychodzę z domu
telefon, numerek lecz nie byle komu.
Zamawiam na wieczór co dziennie innego
pozwolę ci patrzeć, ty ucz się od niego.
Po fakcie posprzątasz zliżesz z prześcieradła
co do jednej kropli która nam upadła.
W psiej budzie ci zrobię super legowisko
gosposia zaniesie stos resztek zjesz wszystko.
Mam swoje kaprysy i cztery litery
może cię zaproszę do swej garsoniery.
I pozwolę dotknąć co noszę pod brzuchem
potem weterynarz zrobi cię eunuchem.
Musisz być posłuszny, pokorny jak cielę
za twoje zalety wymagam nie wiele.
Wiedz o tym, że ja mam też swoje życzenia
jeśli akceptujesz czekam - do widzenia.
I motto kochany: Chcesz żyć tak jak w niebie?
Musisz zacząć liczyć wartości od siebie.
DLA CIEBIE
Kawa z kardamonem,
na perskim dywanie.
Wonna świeca kapie,
do tortu w śmietanie.
Biedny kameleon,
zimna woda w kranie.
W szafie goły Leon,
i wianek na ścianie?
Lodówka na kluczyk,
szampan chłodzę w wannie.
Kawiorek na stole - (tylko)
wykąp ją w fontannie.
1. ŻART NA DOBRANOC
Dobranoc? - kotku drogi
nie dam ci spać i już.
Sen będzie bardziej błogi
odwiedź krainę róż.
Płateczki ci rozwinę
tym utulę do snu.
Szepnę cicho do uszka
trącaj mnie czule - tak! - tu!...
TULI – PANIE ! …
Wiosna w progu roześmiana
powitała senne drzewa.
Rozbudziła w tulipanach
finezyjny zapach nieba.
Po zachodzie blasku słońca
wśród szelestów szał zieleni.
Pręcik płatki kwiatów trąca
i wcale się nie rumieni.
Na ławeczce tuli panie
po łodyżkach sięga kwiatka.
Spija słodycz potem rani
chciała - niech ma wariatka.
Więdną kwiaty wcześnie ścięte
krwią ocieka biel kolana.
Tulipany w niebo wzięte
wydrapują na parkanach.
Brzydkie słowa albo wersy
i grafity bardzo tanie.
Nie chwal się, że byłeś pierwszy
nie przystoi tulipanie.
PYTANIE HANI
Fraszka dla starszych dzieci...
Mówiła Hania do swojej mamy,
ja już przestałam wierzyć w bociany.
Czy coś się stanie jak mnie przeleci?
Powiedz mi prawdę – gdzie robią dzieci?
A mama na to z nutką uniku,
Przecież to proste, że na nocniku.
MUSZELKA
Mówi do niej dziś jej Felek
chodź nazbieram Ci muszelek.
W muszli zawsze szumi morze
w turkusowym fal kolorze.
Fascynację poczuł Felek
zdjął jej mały pantofelek.
I majteczki i staniczek
odpiął ostatni guziczek.
Namiętność ogarnia Felka
wdziękiem kusi go muszelka.
Ona drżąca nago stoi
Felka ptaszek niepokoi.
Czuje do niej pociąg wielki
ma chęć wsunąć do muszelki.
No bo przecież on na stanie
ma ślimaka pod ubraniem.
Ślimak, ślimak wystaw rogi
do muszelki wsuń się drogi.
No bo miła ta muszelka
przypomina smak cukierka.
Wreszcie wpełza tam ślimaczek
muszelka z radości skacze.
Była pusta i szumiała
miota się jak oszalała.
Róg ślimaczy miły wielce
podobało się muszelce.
I w ekstazie zapomina
że może mieć z tego syna.
Albo córkę też muszelkę
i rozczarowanie wielkie...
ŻAREM...
Spalę cię żarem tysiąca słońc
nikt ingerować w to nie może.
Zaplombowana na dziewięć plomb
zjawi się radość w pokorze.
A ty podlewaj słodyczą ust
niech kąpie się w ambrozji płynie.
Wrony kraczące porwie zły prąd
wiatru co huczy w kominie.
Przysięga wręczy nam święty klucz
otworzy bramy do spełnienia.
Smutnej jabłoni podaruj kosz
kwiatów czystego sumienia.
CZERWONE JABŁUSZKO
Uchyl kapelusza, zerknij w moją stronę
czytaj myśl i słowo czasem niedokładne.
Podnieś jabłko które dzieląc się połową
powtarza cichutko rosyjską balladę.
Która nieopatrznie rozbudziła zmysły
i usiadła płochym ptakiem na pokładzie.
Pośród ciemnej nocy iskierki rozbłysły
i płonie rumieniec jak jabłuszko w sadzie.
Poczuj się bezpiecznie na mojej fregacie
otul ciepłym skrzydłem namiętnej pieszczoty.
Rozgrzej pocałunkiem bo z tęsknoty płacze
od łez zardzewieje brama i klucz złoty.
KWIATEK
Kwiatuszku niewinny
maleńki czerwony.
Dlaczego przedwcześnie
chcesz być rozchylony?
Płatki ci opadną
i zwiędną kochanie.
Łodyżka się wygnie
gdy ogonek stanie.
Zakwitłaś, ciesz oko
między stokrotkami.
Sokołom nie pozwól
obślinić aksamit.
Pamiętaj, że mają
bardzo silne szpony.
Broń swojego kwiatka
zbrzydnie zapylony.
KRYSZTAŁOWA KRUCHOŚĆ
Ciepłem dłoni ogrzeję lice
delikatnie chwycę za uszko.
i wymieszam w sercu słodycze
otulone pianki poduszką.
Rant krawędzi – stopka pod kilem
końcem smaku dotknę cię czułe.
Zachwycona tęczowym stylem
do ciepełka usta przytulę.
Będę sączyć jak ten z kokosa
i napojem bogów się raczyć.
Wonny opar zwilży lok włosa
gładką obręcz karmin naznaczy.
TELEPATYCZNE MARZENIA
Puk…puk…to ja nimfo - wróżka
chcę ci szepnąć coś do uszka.
Kiedy księżyc przymknie oko
hen gdzieś w górze tam wysoko.
Przyjdę wtedy w mgielnej bieli
w twój sen wejdę do pościeli.
Pocałunkiem ust wypieszczę
wywołam szalone dreszcze.
Bluszczem nóg ciebie oplotę
będziesz łasy na pieszczotę.
Gwiazdki srebrne co mrugają
Wszystkie z nieba pospadają.
Roziskrzą spragnione ciało
będę szeptać mało…mało…
W fal ekstazie namiętności
będziesz pragnął tej miłości.
Wtedy cię czule przytulę
zdejmę jedwabną koszulę.
I tą resztę co nas dzieli
na - go wskoczę do pościeli.
W szale uczuć wirowanie
bicie serc i ciał spotkanie.
Iskrzyć będzie tak bez końca
aż do wschodzącego słońca.
A gdy ranek nas zastanie
posprzątamy rozkochanie.
Nikt nie pozna co tu było
że w nas bardzo zaiskrzyło.
I zbliżyło w śnie do siebie
bo w marzeniach pragnę ciebie.
Moje motto: to poświata
być kochaną długie lata.
.