Na przestrzeni wieków drogowskaz bieleje,
przebieram oczami czarne ziarnka maku.
Wersety frazesów prowadzą mnie w knieje,
zapach naftaliny i słoma na dachu.
Kiedyś to powozy, jedwabie, atłasy,
szepty i szelesty w zaciszu alkowy.
Wiszące ogrody, kwieciste tarasy,
Strojne krynoliny i zapach ambrowy.
Na linii wektora zalążki komuny,
Siermiężne podkowy i złote kolaski,
Bojary, bohuny i chutorów łuny,
pokryły popioły i cmentarne piaski.
I spadła korona ruszyła machina,
czerwone sztandary i nadziei blaski.
Ogromne posągi Lenina, Stalina,
dla jednych dobrobyt, dla drugich potrzaski.
Wygłodniałe mrówki granice plądrują,
zagubione ścieżki i przydrożne laski.
I wschodnią kulturę za grosz oferują,
bez subordynacji - przekwitnięte kraski.
Przebogate złoża, stepowe ruiny,
chińska porcelana i szlachetne laki.
Mafia potentatów gorzkiej heroiny,
przeciera na zachód zadeptane szlaki.
REFLEKSJA
Pisać każdy może
na calutkim świecie.
Ujmy nie przynosi
natchnienie poecie.
Grunt to mieć nadzieję
Wena dopomoże.
A Nobel to rzadkość
nie łudź się autorze.
Tylko dla potomnych
warto coś zostawić.
Po śmierci docenią
wtedy będą sławić…
MUCHA
Na stole talerz z rosołem
wleciała natrętna mucha.
I pływa między okami
wejdź na łychę! - nie słucha.
A może mam cię ratować?
opłukać skrzydła w wannie?
Mucha To takie stworzenie
chce brzęczeć nieustannie.
Wylazła wreszcie z talerza
łazi niemrawo po ścianie.
Zaraz jej kapciem przywalę
plama tylko zostanie.
Insekt rozrodczy, ogromnie
chętnie żeruje na ranie.
I płodzi przebrzydłe larwy
w awangardzie przesłanie.
Trzeba jej łapką przyłożyć
szybko posprzątać mieszkanie.
A białe robale zamknąć
w wariackim kaftanie.
ROZGORYCZENIE
Seks afery i tumany
pogrążają w mrok nadzieje.
W ręku groźne buzdygany
jeden sieje , drugi grzeje.
A ten trzeci gdzieś z za płotu
chytrze patrzy w stare dzieje.
Chciało by się krzyczeć „Rota”
zachód gaśnie, wschód maleje.
Długa droga za ocean
sznur markietów dla wygody.
Wśród przepychu wzniosłych pean
posmak słonej morskiej wody.
I nie dla nas przeciętniaków
rarytasy i Hawaje.
Co raz więcej w krąg biedaków
Unia kością w gardle staje.
Przepychanki do koryta
nikt nikomu już nie wierzy.
Czasem tylko myśl zaświta
jaka przyszłość dla młodzieży.
KRYTYKA
Bełkot - blekot perspektywy
fala szumi w pianie złości.
Świat poezji to kraina
tutaj rodzą się wartości.
Ryby miecze, ryby piły
i rekiny podstarzałe.
Leją wodę by laicy
bili im w pokłonach chwałę.
Piękne muszle i rozgwiazdy
chełbie, szprotki i meduzy.
Koraliki i koniki
mają tutaj popis duży.
Nie najgorzej się tu żyje
perło-pławom choć fatalne.
Wypływają - rodzą perły
które często są banalne.
Perło-płazie... perfekcjonizm
dzisiaj patrzy na cię z góry.
Bardzo braknie tym klejnotom
często szlifu i kultury.
JAK PISAĆ DOBRE WIERSZE
Komu chce się czytać?- teraz takie bzdety
zakamuflowany – pachnie ciętą sieczką.
Napisał(aś) coś tam – i myślisz, że świeci?
wiersz musi mieć iskrę i humoru deczko.
Powinien łagodzić a nie skręcać kiszki
pulsującym słowem – wabić na parkiecik.
Czarować zaśpiewem przy szklaneczce whisky
takowe pisali prawdziwi poeci.
Jak tu wykorzystać te wątpliwe cuda?
ani to zanucić – nie uśpisz tym dzieci.
Gdy z każdego wersu zalatuje nuda
najlepiej wyrzucić do kosza na śmieci.
Po co kalać wiersze kolokwialnym zwrotem?
wymyślać zawiłe wirów turbulencje.
Maskować szczekanie albo miauczeć kotem
poeto pisz głową – nie wystarczą ręce.
Dobry wiersz powinien być uniwersalny
aby rozweselał, zaciekawiał, uczył.
Tych co to nie wiedzą czym się wiersze karmi
u Asnyka znajdziesz w kieszeni pęk kluczy.
Można pisać ręką, nogą
lecz najlepiej mądrą głową.
BRAWO G. O. P. R.
Kiedy spadnie ci na głowę
rozkrzyczane z gór powietrze.
To nie lody waniliowe
halny pisze tren w podtekście.
Wśród kamieni chwile płyną
znajdziesz senne ukojenie.
Potem tratwą gdzieś w dolinę
a na graniach krzyży cienie.
Smętne świerki pod reglami
noc utula w błogiej ciszy
Czujne ucho – sił dynamit
niesie pomoc nawet myszy.
Niech rozbrzmiewa głos po turniach
kto jest głuchy niech przeczyści
że w sandałach chodzą durnie
W dobrych butach zaś turyści.
Jedno serce bić przestało
ocalała reszta tłumnie.
A goprowcom trzeba śmiało
za to order dać odgórnie.
PRZESŁANIE
Tak sobie tu czytam i krew mnie zalewa
łapię za siekierę będę ścinać drzewa.
Wszędzie tylko kocham…mazgajstwa nie znoszę
ja jak kogoś wielbię z tym się nie obnoszę.
Prawdziwe uczucie chowam w tajemnicy
nie zadzieram nosa ani też spódnicy.
A tu na okrągło - miłostkowe bzdety
miejcie swą ambicję i godność kobiety.
A mężczyźni owszem - chętnie to czytają
odpowiednie wnioski z tego wyciągają.
I łowią na wędkę młodziutkie dzierlatki
przyklaskują chórem i zrywają kwiatki.
Jeśli już poczułaś w sobie wolę bożą
niech cię puste słowa w łóżko nie położą.
Seks ma swoje prawa a miłość oblicza
nie zachowuj się tak jak do lnu cierlica.
Miłość to człowieka najcięższa choroba
od tej namiętności dostaniesz zajoba.
Amor w łóżko kładzie zawsze na raz dwoje
przemyśl ze spokojem te dewiacje moje.
Jak tak sobie myślę ogarnia mnie trwoga
szerzy się egoizm a to kręta droga.
Może by tak Bogu trochę tej miłości?
jego wola zawsze tkwi w sprawiedliwości.
Pamiętajcie również playboye i szmatki
że państwo ma także i inne wydatki.
A na posiedzeniach w sejmie nowe gadki
że kasa topnieje na samotne matki.
NOWE KLIMATY
Klimat się zmienia na całym świecie
a co się dzieje z kulturą w kraju?
Wiersze układa piwo w bufecie
albo w melinie na ciągłym haju.
Mróz ścina lodem serca ogniste
w rutynie tonie ducha pogoda.
Nadgryza jabłko ciska ogryzkiem
zostaje po nim zmącona woda.
Cierpi poezja - białe niedźwiedzie
szarpią złożone przedwieczne kości.
I oblizują się po obiedzie
na deser strofy płonnej wartości.
Patyna kryje zdobne akanty
ucho przestrogi słuchać przestało.
W szafach próchnieją w tomach brylanty
a lipa pachnie goloną pałą.
Sięga po pióro ręka do kielni
krytyka spływa wodą po kaczce.
I produkuje kicze bezczelnie
zimne jak kostka lodu w karafce.
Gdzie ci poeci co gęsim piórem
walczyli kiedyś o piękno w mroku.
Minęła era dziś głośnym chórem
białe bełkoty sieją niepokój.
PODRÓŻ DO NIKĄD
Zaciśnięte pięści , drży nerwem powieka
wwiercając źrenice w otchłanie ciemności.
Jarzy się obawa na twarzy człowieka
i gaśnie nadzieja w kręgach społeczności.
W doktrynach lubieżność zasnuta powabem
tego co niektórym tam się przydarzyło.
Zasypane media pulsującym gradem
w dążeniach by piękno czystej duszy gniło.
Niebawem uśniemy w kołysce mataczy
a spętane kroki staną się bezsilne.
I ruszy kołowrót nowej generacji
żer rozpoczną gady i intruzy inne.
A przecież nie po to płyniemy z prądami
by nas oplatały pełzające węże.
I wlewały w serca jad nieokiełznany
wysysały resztki głosów o potędze.
Wybiera się w podróż gawiedź wymęczona
aby poprzeć nowe bariery i plany.
Za zasłoną znaczek złoży on i ona
i przyjdą następni wywijać kankany.
Czy po to żyjemy aby się pożerać
i tonąć w ramionach obłudnej reklamy.
Jeśli dzban jest pełny to może się przelać
my dzieciom w kąpieli utonąć nie damy.
KORZENIE
Ja stamtąd gdzie miedze , wąskich pól granice
złote proso, gryka, lnu błękitne lice
i chaty pod słomą, w nich piece do chleba
gdzie często do garnka zaglądała bieda.
Tam moje korzenie gdzie jałowiec sośnie
strzelisty jak cyprys zaglądał żałośnie
w oczy które kiedyś nie jedno widziały
kiedy partyzanci w okopach konali.
Życiorys prababci, w polu same wdowy
motyką i sierpem ścinały zasoby
i kwiaty nosiły pod brzozowe krzyże
załamane słońca w smutnym czarnym kirze.
Ja stamtąd gdzie walczył Dwernicki z oddziałem
na wzgórku jest pomnik z kamienia na chwałę
pamiątka powstania pięć kul i to wszystko
widzę to z daleka, kiedyś było blisko.
Kule rozkradziono jedna ocalała
wyjęta z armaty żelazna, zmurszała
ona nam to wszystko jeszcze przypomina
szyk ułanów w walce o wolności klimat.